Z ulicy do mistrzostwa świata

Ojciec narkoman w więzieniu, matka alkoholiczka, życie na marginesie, wcześniejsze dorastanie – tak wyglądało dzieciństwo chłopca, który po nokautujących ciosach od życia, podniósł się z desek i wygrał życie.
Mowa o Lamoncie Petersonie, pięściarzu, który zanim toczył niezapomniane boje w ringu, wygrał najważniejszą walkę w dzieciństwie, o życie.
Był jednym z dwunastki dzieciaków dorastających w towarzystwie ojca narkomana, który w pewnym momencie trafił do więzienia oraz matki borykającej się z problemem alkoholowym. Kiedy rodzina została bez ojca, musiała mierzyć się z rosnącymi rachunkami i innymi trudnościami. Najpierw odłączono gaz, potem światło. W tych okolicznościach większość rodzeństwa trafiła pod opiekę dziadków oraz krewnych, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Na głębokie wody życia musieli wypłynąć ośmioletni Lamont i sześcioletni Anthony, ponieważ matka uznała ich za najtwardszych z dzieci i takich, którzy mają szansę na przetrwanie. Starszy z nim musiał błyskawicznie dorosnąć.
Walka na ringu życia
Mimo, że decyzją sądu obaj bracia zostali umieszczeni w rodzinie zastępczej, to nie zamierzali żyć z nowym domu. Wybrali ulice Waszyngtonu, co wiązało się z codzienną walką o przetrwanie. Ich środowiskiem stali się pijacy, bezdomni, narkomani itd. Niejednokrotnie z nimi musiał walczyć Lamont, a pamiątkami po tym rozdziale życia są liczne blizny na ciele.
Bracia musieli spać w opuszczonych budynkach, porzuconych samochodach i na dworcach. Czasami zdarzało się, że nocowali w niedokończonej piwnicy dziadków, ale ta była pełna szczurów oraz karaluchów. Garnęli się do każdej pracy, by tylko zarobić jakiekolwiek pieniądze. Jeśli nie udawała się ta sztuka, to ostatecznym rozwiązaniem było wygrzebywanie resztek ze śmietników. To trwało dwa lata.
Odwrócenie karty losu
Dla braci przełomem okazał się 1994 rok i osoba trenera boksu Barry Hunter. Ich wspólną historię rozpoczął przypadek i wizyta Lamonta oraz Anthony’ego na jego siłowni. Trener zaprosił ich do treningów z pozostałymi chłopakami. Zaimponowali mu ambicją, hartem ducha i głodem wygrywania. Kiedy dowiedział się, że są bezdomnymi, postanowił im pomóc i to poza relacjami trener-zawodnicy.
Został ich ojcem zastępczym. Bracia przychodzili na zajęcia, a on w zamian zapewniał im całodniowe wyżywienie, chodzili do Taco Bell. Za postępy i ciężką pracę mogli na chwilę wypełnić puste brzuchy. Przy tym nie zapominali o rodzeństwie, bo zawsze brali też jedzenie na wynos dla nich. Jak wspominał trener Hunter w różnych wywiadach, nigdy nie myśleli tylko o sobie.
Zawodowstwo i światowe laury
Lamont pod wpływem szkoły życia, jaką przeszedł z bratem i przyśpieszonym egzaminie życiowym w dorosłym świecie, był bardziej zadziorny. Podczas całodniowych treningów kierował się jedną motywacją i wcale to nie były tytuły czy pieniądze. W chwilach słabości wizualizował sobie, że powróci do życia na ulicy, jeśli choć przez moment odpuści. W ten sposób udało mu się zostać zawodowcem i toczyć wspaniałe boje, mając w narożniku trenera Huntera – architekta jego największego sukcesu, wygrania życia.
W ciągu piętnastoletniej kariery bokserskiej Lemont Peterson zapisał się w historii sportu jako mistrz świata kategorii super lekkiej i półśredniej (federacji IBF i WBA Super). W tym czasie pokonał uznanych zawodników: Amira Khana, Kendalla Holta, Felixa Diaza, Willy’ego Blaina, czy Davida Avanesyana.
Zakończenie z twarzą
Ostatnim „tańcem” w wykonaniu Lamonta Petersona w bokserskim ringu był znakomity pojedynek z Siegiejem Lipińcem, który odbył się w rodzinnych okolicach Amerykanina w 2019 roku. Przez dziewięć rund tego boju obaj wojownicy wymieniali mocne ciosy, ale z szermierki na pięści lepiej wyszedł Lipiniec. W 10 rundzie po jednym z mocniejszych ciosów narożnik Petersona postanowił rzucić ręcznik, poddając tę walkę.
– To była długa droga, ale nadszedł jej koniec. Dziękuję wszystkim za wsparcie, lecz jestem pewny, że to odpowiedni moment na zakończenie kariery – mówił 35-letni Lamont Peterson na gorąco po tamtym pojedynku. Jego bilans walk zawodowych zatrzymał się na: 35-5-1, 17 KO.
W ten sposób na sportową emeryturę przeszedł zawodnik, który najważniejszą walkę wygrał w dzieciństwie, kiedy przetrwał razem z bratem na ulicy.
Przemysław Schenk
fot. Lamont Peterson FB

(1).png)




